niedziela, 1 marca 2015

"Coś do ukrycia"



Macie ochotę na recenzję "Coś do ukrycia"? Jeśli tak zapraszam. :) 


Tytuł: "Coś do ukrycia" 



Autor: Cora Carmack

Rok wydania: 2014

Wydawca: Wydawnictwo Jaguar

Ilość stron: 368

Ocena: 4/6



Książka opowiada historię Cade, znanego nam z poprzedniej części jako przyjaciel Bliss, oraz Max, przebojowej dziewczyny. Gdy pewnego dnia przez przypadek ich drogi się łączą oboje wiedzą, że to coś wyjątkowego. 

Max "Mackenzie" Miller to dokładne przeciwieństwo Bliss. Jest szalona i nieprzewidywalna. Ukrywa przed rodziną to kim naprawdę jest. Jej jedyną odskocznią od codzienności, dzięki której naprawdę może się otworzyć jest muzyka. 


"Kiedy grałam, kiedy wibrowały struny gitary, a słowa ulatywały z moich ust, dopiero wtedy czułam naprawdę. Nadzieję i rozpacz. Cierpienie i radość. Zło i dobro. Wszystko."

Natomiast Cade to zupełnie co innego. Przyjechał do Filadelfii by tutaj szukać pracy, niestety nic nie układało się po jego myśli, a do tego Garrick zamierza oświadczyć się Bliss.. Cade jest załamany i dlatego gdy wpadają na siebie z Max, z przyjemnością przyjmuje propozycję udawania jej chłopaka przed rodzicami. Wszystko idzie dobrze, rodzice są zachwyceni ale.. od tego momentu Cade nie może zapomnieć swojej "dziewczyny". Ona także ma z tym nie mały problem choć sama przed sobą nie chce tego przyznać.


"Wiedziałem, że igram z ogniem, dotykając ją w ten sposób, ale nie potrafiłem się powstrzymać. Kiedy przesunąłem dłonie na dolną część jej kręgosłupa, miałem wrażenie, że Max unosi biodra, by tylko być bliżej mnie."




Książka podobała mi się ale po pierwszej części liczyłam na coś więcej. Niestety nie doczekałam się, mamy tu kolejne love story z problemami w tle.. Owszem styl autorki jak najbardziej doskonały za co daję jej wielki plus ale mam nadzieję, że kolejny tom będzie ciekawszy. Tak naprawdę to znudził mnie Cade a nawet momentami denerwował. On nie będzie się trudził bo to i tak nic nie da.. Świetne podejście, nie ma co. Tak samo Max; niby taka twarda ale tak naprawdę boi się własnych rodziców. Bardzo mnie to raziło, dlatego ta pozycja jakoś mnie nie zachwyciła ale i tak jest dobra. Brakowało mi tutaj również wątku Bliss i Garricka, bez nich ta książka nie ma "tego czegoś", tych emocji. Oczywiście polecam ale nie szykujcie się na coś powalającego. Koniec też był bardzo przewidywalny, choć ja lubię takie zakończenia, ale bez przesady. Po prostu tutaj wszystko było napisane według takiego schematu jaki spotyka się w bardzo wielu książkach. To książka typowa ale dość dobra dlatego jeśli miałabym jeszcze raz wybierać czy ją przeczytać to pewnie wybrałabym tak samo. Jeszcze jedną rzeczą, która mi się bardzo podobała to dużo fajnych tekstów piosenek pisanych przez Max. To akurat dużo mi dało przy czytaniu, dzięki tym słowom lepiej rozumiałam tą dziewczynę. 



" - Powodzenia! Nie chcę cię martwić, ale życie nigdy nie jest proste. Jest porąbane, a potem się umiera." 


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.